Mass Effect Edycja Legendarna, ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto grał niedawno w oryginały.
Choć cena jaką EA wołało na premierę była mocno
dyskusyjna tak koniec końców nawet za taką cenę warto. W klasyczną trylogię na
PC z modami upiększającymi oprawę grałem w 2021 więc mając jakiś punk
odniesienia (i masę screenów) nie oczekiwałem jakichś szaleństw, mimo to
zostałem na wielu płaszczyznach pozytywnie zaskoczony. Zanim jednak skupię się
na każdej grze z serii napiszę trochę o oprawie.
Gra doczekała się dużo lepszych tekstur, poprawionego
oświetlenia, które w sequelach niszczyło czernie, lekko zmienioną paletę
kolorów plus kilku flar obiektywu tu i tam. Warto też wspomnieć o wsparciu dla
HDR na PC. Wyszło całkiem nieźle, a zmiany sprawiły, że dzięki temu ME1 nie
odstaje już aż tak od reszty trylogii i to na nim najpierw się skupię, bo
dostał najwięcej zmian.
A co się zmieniło? Bardzo dużo. Prócz ww grafiki gra
doczekała się też przebudowanego oświetlenia w niektórych lokacjach co
zwłaszcza widać na Eden Prime, niestety w usunięto dynamiczne oświetlenie w
cutscenkach znane z oryginału.
Hud doczekał się liftingu na wzór sequeli i jest
bardziej przejrzysty, a osoby grające żeńską Shepard mają teraz do dyspozycji
twarz naszego protagonisty z ME3. Dodano także okluzję otoczenia i możliwość
grania na monitorach z wysokim odświeżaniem.
Gameplay również doczekał się mocnej przebudowy. Shepard
nie jest już ograniczony do broni klasowych, tj. nie ma już kar za użytkowanie
chociażby strzelby jako Infiltrator (sniper), ale gra ciągle promuję trzymanie
się klasowych pukawek przez odblokowywane dla nich bonusy. Feeling broni też poprawiono przez co strzela
się z nich mniej topornie niż w oryginale a sama gra dużo zyskała dzięki temu
na dynamice starć. Dodatkowo w przeciwieństwie do oryginału headshoty zadają dodatkowe
obrażenia wrogom co jest miłym dodatkiem. Elementy RPG w walce dalej pełnią
istotną rolę, ale tym razem warstwa gameplayowa nie przeszkadza.
Dodano też alternatywny system progresji
zmniejszający maksymalny poziom postaci jednocześnie dublujący punkty
umiejętności względem klasycznego, który jest też dostępny w grze.
Mako prowadzi się nieco lepiej, miałem dużo mniej
problemów z kierowaniem, choć domyślne ustawienie sterowania, gdzie Mako skręca
adekwatnie do ruchu kamery lepiej działało na padzie niż klawiaturze i myszy. A
właśnie, cała trylogia dostała natywne wsparcie dla padów na PC.
Kilka aren przebudowano. Między innymi podczas
starcia z Benezją na arenie pojawiły się kontenery pełniące role osłony, które
próżno szukać w oryginale. Dodano też możliwość przewijania rozmów w windach,
co sprawia, że eksploracja Cytadeli jest dużo szybsza plus masę innych, pomniejszych
zmian, które sprawiają, że Mass Effect 1 w tej wersji stał się najlepszą wersją
tego tytułu.
Sequele jednak aż tylu zmian się nie doczekały więc
omówię je wspólnie Prócz zmian w oprawie wspomnianej wyżej to przede wszystkim zintegrowano
DLC z podstawkami, wywalono komponent sieciowy (podczas uruchomienia ME2 nie
trzeba logować się do sieci Cerberusa w celu weryfikacji DLC), a co za tym
idzie multiplayer Mass Effect 3, obie gry doczekały się również pewnych zmian
QoL (m. in. czasy wczytywania poziomów w ME2 jest teraz niezależny od prerendowanych
scenek co na PC można było osiągnąć wcześniej modem) i naprawiono bugi, na
które cierpiały oryginały. A bugi to były. Chociażby oryginale ME 2 gra
wysypywała się podczas spaceru w korytarzu obok biura Liary, a DLC The Arrival
podczas ostatniej sekwencji potrafiło wywalić Sheparda gdzieś poza mapę, co na konsoli
często równało się restartowi całego dodatku (na PC można wklepać kod w konsoli
deweloperskiej). Zadania na Omedze dla Isha też nie można było ukończyć. Nic z
tego nie zdarzyło się mi w Legendary Edition. Jedyne bugi jakie miałem to te
związane z kolizją.
Mass Effect Legendary Edition gdyby rozdzielić je na pojedyncze gry może nie robić wrażenia (w końcu na PC część zmian można osiągnąć modami), ale jako pakiet jest po prostu fantastyczny, a w dodatku można go też ograć na współczesnych konsolach. Niezależnie czy powracasz do trylogii, czy grasz po raz pierwszy Mass Effect Legendary Edition to najlepsza możliwa wersja przygód Sheparda.
Komentarze
Prześlij komentarz